"Kuszenie Derbentu"
Uciekłem w góry z dusznego obozu.
Bajką tu rozsiadł się sad nad urwiskiem.
Miasto daleko, ucichł zgrzyt wozów.
Tu strumyk gra tylko o sprawach bliskich.
Śmieją się do mnie
Przez zieleń liści
Słońcem dojrzałe,
Sokiem nabrzmiałe
Wiśnie czerwone
Tulą się skromnie,
Wstydliwie pieszczą,
Me oszalałe,
Żądzą zbolałe
Wargi spieczone.
Czuję żonę?
Jak w sadzie wiśni,
Co rósł nad Wisłą.
Czyż tylko bym śnił?
Prawda! Dalekaś i Wisła daleko,
I żaden cud was nie zbliży z oddali.
A nuż, gdy usnę, świat przetnę powieką
I szmer strumyka żal ciężar odwali...
Wróci bez reszty, alej co było przed wrześniem,
I dom, i praca, i ty złotowłosa.
Będę całował twe usta czereśnie!
Wilgoć to w oczach łzy czy z traw rosa?
Iran,1942
"Tak skromnie marzę"
Tak długo się sypie w gruzy,
Liczne cmentarze po drogach .
Jedno zostało pragnienie,
Odludzia na własnym progu.
Najlichszy wokół ogródek ,
Dwa drzewka , jakis krzew tani,
Lecz w domku twój jasny uśmiech
Rąk twych kojący aksamit.
Tli sie w kominku płomyk,
Rzuca na strop fantazją ,
W oczach drży krzyk łakomy,
Przecież tak skromnie marzę .
Isernia,Włochy 1944
"Zmylone ślady"
Od trzech dni już słota zamknęła nas w namiotach
Nabrzmiałe pracą mięśnie męczą się w bezczynie.
To nie dość zdzierać z butów lepkie grudy błota,
Myśl wlecze się jak kroki w tej rozmiękłej glinie.
Na prycze wypływają zdarte , szkolne książki .
Jak rzeki prąd dyskusja rodzi sie, zamiera -
O Mickiewiczu, autach i o węglu śląskim,
Że rok tzydziesty ósmy to zamknięta era.
I jakies miękkie ciepło wkrada się nieśmiało,
W najdalszym serc zakątku cichcem chcę zamieszkać,
Że naszą to jesienią nagle zapachniało ,
A śliska - to z stodoły w domu wiodąca ścieżka.
Zaraz zza drzwi słyszę ojca gniewne mruki;
Westchnienie matki w szybę wciśnie się spłakaną .
I chyże sióstr mych po werandzie stuki;
Ohhh! Ojca mego bardzo w deszczu dniu się bano.
Najlepiej wtedy w siano nad stajnią sie schować ,
Oddychać ciepłem buchającym z krów i koni ,
Wsłuchać się w takt kropli po klawiszach dachu.
Po ziemi mej kaszubskiej tak kapuśniak dzwoni.
Irak 1943
"Abigweit"
Wykołysały Cię atlantyckie fale
i wody ze Świętego Wawrzyńca.
ABIGWEIT - tak Mikmakowie Cię nazywali -
Kołyską na falach, kształtu wieńca.
Tak dawno, gdy fale po Tobie spływały,
Liczne tworząc pagórki, żłobiąc doliny,
Wydobywając czerwień z piaskowej skały,
Tworząc żyzną glebę z lepkiej gliny.
Ktoś spryskał kołyskę szoczystą zielenią,
Odciął od nieba, błękitu morza.
Tak zieleń i błękit i czerwień się mienią
Na Abigweit, kolebce przestworza.
Kanada 1975
"I znowu..."
I znowuż dzień bez wiadomości przeszedł,
Gdy tyle listów z skrzyni się sypnęło.
Choć kilka słów i twój cudowny podpis,
Że z wiatrem nic z dawnego nie minęło
Czemuż to myśli jak fale nie biegną,
Jak fale z odrobiny kryształowej
Ze wschodem słońca słał bym pozdrowienia
Miłości tkliwej najczulszymi słowy.
Żadne kordony by nie mogły wstrzymać.
Podsłuchując słowa przeznaczone
Dla ucha najbliższego współistnienia,
Co łączy męża i tę jedyną żonę.
Anglia 1947