Hipolit Cegielski jako przemysłowiec
Z dzieła życia, jego zakładów, Hipolit Cegielski znany jest najbardziej.
Po zwolnieniu z prestiżowego jak na tamte czasu stołka nauczyciela w Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu, nad Hipolitem nazbierały się czarne mgły, które dzięki swojej dyscyplinie, znajomościach i przedsiębiorczości skutecznie rozwiał.
Widząc „urzędowe zawody literackie” w sprawie jego zwolnienia dyscyplinarnego postanowił zająć się praktycznym zawodem takim jak handel żelaza. W doborze kierunku nie bez znaczenia były pionierskie hasła Marcinkowskiego czy pomoc Łukaszewskiego, towarzysza z „Orędownika Naukowego” czy Suchodolskiego, jego protektora jeszcze z czasów szkolnej ławy. Aby zapoznać się z branżą oraz dokonać potrzebnych zakupów, wyjechał on do Berlina i spędził tam okres od końca lipca do 13 września 1846 roku. Ułożył się z berlińską firmą żelaza Jacob Ravene Söhne.
Swój sklep Cegielski otworzył w budynku Bazaru w październiku 1846 roku. W tym celu 30 września wynajął lokal w budynku Bazaru - spółki akcyjnej, założonej między innymi przez Karola Marcinkowskiego, wspierającej pożyteczne inicjatywy, a wynajmującej lokale tylko Polakom. Nie był to oczywiście wyraz ksenofobizmu czy nacjonalizmu, a zabieg mający na celu ratowanie germanizowanego narodu. Bazar był prawdziwym ośrodkiem polskości (wtedy pruskim) Wielkim Księstwie Poznańskim. Cegielski swoją firmę zarejestrował dopiero 10 miesięcy później (w lipcu).
Już w pierwszych dniach od otwarcia wykazał sporą ruchliwość. Nic dziwnego, skoro tego typu sklep był pionierski w Poznaniu, a rzadki w ogóle w całym Księstwie. Mimo niedużego asortymentu nadrabiał dzięki poparciu Polaków oraz świetnej lokalizacji. Pierwsze miesiące należały zarazem do najtrudniejszych. Dokuczał brak kapitałów, niepokoiły terminy spłat pożyczek i obrót utrudniała pora zimowa - sezon martwy w rolnictwie. Główną częścią sprzedaży były takie narzędzia rolnicze jak: siewniki, pługi, zgłębiacze, brony, radła, młockarnie, sieczkarnie i śrutowniki oraz nawet żelazne piece i szafy czy wyroby z tak zwanego „nowego srebra”.
Obrót musiał być wysoki, skoro władze pruskie nałożyły na niego wyższą stawkę podatku procederowego, co wprowadziło Hipolita w niezadowolenie, w związku z tym złożył protest.
O sytuacji w biznesie świadczą cytaty z licznych listów jego teściowej Apolonii Motty, między innymi z kwietnia 1947:„Cegielskim po świętach nie tęgo idzie, w smutnym humorze”, „są tacy goli, iż nie wiedzą, jak to dalej z niemi będzie”. Na lato sytuacja się poprawiła („Cegielskiemu dosyć nie źle idzie”), jednak nadal groziło mu bankructwo („...za poradnie mieszka, nadto dobrze je i za wiele ma ludzi”). W ogóle rodzina Cegielskiego oceniała jego interes raczej pesymistycznie. Miał już wtedy 4 sprzedawców, a sam często jeździł do innych miast by oglądać inne maszyny i narzędzia.
Podczas Wiosny Ludów (1848-49) Sprzedaż niektórych przedmiotów takich jak kosy została zakazana, a obrót innymi towarami zmalał, więc Cegielski musiał trudnić się sprzedażą takich artykułów jak chmiel, szpagat do wełny lub śrut, czym podczas tych ciężkich chwil próbował zwiększyć obrót. Apolonia napisała na początku stycznia 1848: „Kapitałami przewraca, szachruję, ciekawam jak się z tego wywinie”.
Już w tamtym okresie (rok 1848) oferował dostawę swoich towarów dla mieszkających nad szosą wrocławską. Cegielski był również pionierem w dziedzinie marketingu aktywnie reklamując swój sklep w swojej „Gazecie Polskiej”. Narzędzia i maszyny można było kupować na kredyt. Dopiero w 1866 r. wprowadzono półroczny okres spłaty kredytów oraz rabat na zakup gotówką maszyn i narzędzi wysokości 4% oraz 5% na towary żelazne.W okresie późniejszym dzięki kontaktom handlowym sprzedawano własne wyroby również w innych miastach. Można więc uznać, że firma Pana Cegielskiego była innowacyjna jak na swoje czasy.
Po 3 latach swojej działalności otworzył warsztaty reparacyjne na ulicy Butlewskiej będące zalążkami fabryki zatrudniającej kilkunastu rzemieślników.
Po 3 latach swojej działalności otworzono warsztaty reparacyjne na ulicy Butelskiej, dzisiejszej Woźnej, będące zalążkami fabryki, zatrudniającej kilkunastu rzemieślników.
Na początku lutego 1855 r. została założona fabryka na ulicy Koziej. Jak pisze Cegielski do swojego przyjaciela Władysława Bentkowskiego (któremu po śmierci powierzył opiekę nad majątkiem i rodziną): „Ponieważ się interesujesz, pisał 7 lutego 1855 Cegielski do przyjaciela swego Władysława Bentkowskiego, wówczas posła do parlamentu berlińskiego wiadomością udzieloną ci przez kochanego Pana Gustawa, więc prawda, żem kupił i rozszerzył fabrykę. Dziwisz się, żem się na to odważył pomimo konstelacji wojennych. Słusznie, ale wpędzony jestem na te droge żelazna koniecznością i rzeczy moich następstwem. Od czasu jak powiedziałem „A”, musiałem już wiele liter alfabetu przebełkotać; na środku drogi nie lubię stawać, nie lubię też dać wyprzedzać, bo podobno kto stoi ten się cofa! - a należę do tych, co to jak sobie coś w głowę wbiją, to spać nie mogą, chorują, aż skutek ujrzą, choćby go żałowali. Otóż, od paru miesięcy chodziłem z tymi planami... Od tygodnia otworzyłem fabrykę, a do Berlina myślę przyjechać po tokarnię wielką”.
Sytuacja wynikająca z uwłaszczenia chłopów i braku sił roboczych oraz wzrostu kosztów robocizny z zniżką cen zboża spowodowały olbrzymi popyt na mechanizację rolnictwa, co pozwoliło, by jego zakład się jeszcze bardziej rozwinął. Cegielski nie był jednak pierwszy ze swoją fabryką, ponieważ 2 lata wcześniej swoją fabrykę otworzył niemiecki przemysłowiec Moegelin, a chwilę później, gdy Cegielski otworzył swoją fabrykę, powstała jeszcze kolejna: Meissnera na ul. Głównej, która jednak szybko upadła.
Fabryka Cegielskiego z przymusu była nastawiona na masową produkcję, w przeciwieństwie do konkurencji, która dążyła do specjalizacji w produkcji.
W Katalogu z 1858 r. znajduje się między innymi: 17 typów pługów, 4 typy zgłębiaczy, 2 typy skaryfikatorów, 2 typy ekstyrpatorów, 1 typ drapaczy, 4 typy bron, 2 typy walców, 13 typów siewników, 5 typów młynków zbożowych.
W roku 1859 roku, została otwarta odlewnia żelaza na wcześniej wykupionym przez Cegielskiego gruncie w kształcie trójkąta o powierzchni prawie dwóch hektarów, między ulicą Strzelecką a Bernardyńską. Gisernia otworzyła nowe możliwości przed zakładami Cegielskiego i dawała więcej miejsca niż fabryka ulokowana w ciasnym śródmieściu. Była to pierwsza taka rozlewnia w Poznaniu i deficytowa w całym Wielkim Księstwie Poznańskim, która urosła jeszcze za życia właściciela do najpoważniejszej placówki przemysłowej w całym regionie.
23 kwietnia Cegielski pisze do Bentkowskiego: „Wstydzę się, że znów przed Tobą z niedoszłych projektów tłumaczyć muszę. Trudno, prawie niepodobno mi jest do Berlina przybyć, nie przeto iż-bym planów różnych zaniechał, ale raczej, że je wykonuję. Ogród kupiłem, o machinie parowej i giserni myślę na serio; ale właśnie dla tego kupna z różnymi korowodami połączonego ruszyć się w tej chwili nie mogę. Załatwiają się te trudności... Reformuje się ogród publiczny na prywatny, przekopuję, przesadza, podwyższa, niweluje itd., a wiesz, że jak się czegoś zajmę, to wszystkimi siłami, bo wszystko wykonać lubię. Dlatego na teraz oddalić się nie mogę”.
W odlewni oprócz prac typowo przemysłowych takich jak produkcja maszyn i narzędzi rolniczych a także urządzeń przemysłowych np. do gorzelni czy młynów, wykonano również kilka pomników, między innymi pomnik zmarłej żony Hipolita Walentyny Cegielskiej czy Poety Klonowicza, zamówiony przez Towarzystwo Przyjaciół Nauk w 1860 r., który stanął w jego rodzinnym mieście Sulmierzycach. Ostatecznie pomnik uroczyście odsłonięto dopiero 10 czerwca 1862 r.
Ponadto są wzmianki o produkcji elementów do miejskich wodociągów poznańskich oraz budowa wielkiego gazometru dla gazowni.
Latem 1860 r. wprowadzono młockarnie parowe o dwóch różnych wielkościach. Produkowane w znacznej ilości w opcjach 4, 6, 8 koni mechanicznych. Główny nacisk stawiano na prostotę i trwałość, tak by majątki oddalone od miast nie miały trudności z naprawą w przeciwieństwie do przemysłu angielskiego który dążył do optymalizacji zużycia paliwa kosztem wytrzymałości.
Produkty firmy Cegielskiego zanim trafiały na rynek były zawszetestowane, niektóre próby przeprowadzano na ulicach, tak jak to było z prezentacją słynnych lokomobili 14 stycznia 1864 r. Próba zakończyła się całkowitym sukcesem, lokomobil przejechał się z łatwością po ulicach Poznania. Pokonując nawet stromiznę ulicy Podgórnej, udowodnił swoją przydatność w gospodarstwach rolnych. Później powtórzono próbę, tym razem z dołączonym wielkim naładowanym wozem. Mimo że lokomobil z łatwością poruszał się po poziomej drodze, to jednak nie sprostał krzywizny ulicy Podgórnej.
Na Warcie w 1866 r. odbyła się również próba statku parowego z silnikiem pochodzącym z fabryki Cegielskiego, która nie powiodła się ze względu na słabość silnika i wady konstrukcyjne.
Pod koniec życia Cegielskiego w zakład zatrudniał około 200 robotników i 10 pracowników biurowych. Po śmierci założyciela kierownictwo przejął Władysław Bentkowski a później jego syn Stefan Cegielski, który w 1899r. przekształcił firmę w spółkę akcyjną. W okresie pierwszej wojny światowej, aby utrzymać ciągłość produkcji fabryka częściowo przerzuciła się na produkcję zbrojną co było intratnym posunięciem i pozwoliło spłacić stare długi. W wolnej Polsce spółka wykupiła poniemieckie fabryki i dynamicznie się rozwijała. Podczas drugiej wojny światowej zakłady zostały skonfiskowane i produkowały różnoraki sprzęt na potrzeby armii niemieckiej. Po wojnie zniszczony zakład upaństwowiono a nazwę przemianowano na ,,Zakłady Metalowe im. Józefa Stalina w Poznaniu”. 28 czerwca 1956 roku robotnicy tych zakładów zainicjowali Poznański Czerwiec- wydarzenie, które urosło do miana powstania, w dodatku wygranego. Obecnie spółka produkuję wagony kolejowe i różnego rodzaju silniki.
W muzeum rolnictwa w Szreniawie oraz przy wejściu do HCP można zobaczyć lokomobilę z zakładów Hipolita Cegielskiego.